Ten film to emocjonalna maszynka do mięsa. A później inni dziwią się, że nie płaczę na śmierci Mufasy...
Obejrzałem go dawno temu, jeszcze za dzieciaka, ale wszystko z niego pamiętam, i do dziś jest jedną z mocniejszych kinowo rzeczy jakie widziałem.
Mufasa przy tym to małe miki i kaszka dla niemowlaka.
A co tam, odpowiem sobie po latach. "Król Lew" to bajka dla dzieci i dzieci mogą na niej płakać. Jak oglądałem to w 1 czy 2 klasie podstawówki to dziewczynki płakały. A Plague Dogs to film dla dorosłych, nie dla 8 latków, które nie pojmą tego co zostało tu przedstawione. Tam był sympatyczny Simba i dobry Mufasa, takie to było ładne i kolorowe jak pluszaki, więc dziecko może się popłakać jak jeden pluszak zginął. Tutaj mamy mroczny film o okrucieństwie, samotności i woli przetrwania. To jak dziecko ma coś pojąć, żeby się wruszać?
Teraz sama jestem taką dziewczynką, co to płacze na Królu Lwie, jak pisałam tę opinię to miałam naleciałości "edgy nastolatki" której jakieś tam puchate lwiątka nie wzruszają ;) Samo Plague Dogs i inne pokrewne, pełne śmierci animacje oglądałam po raz pierwszy jako bardzo młoda osoba i faktycznie trochę mnie to później zahartowało na typowe wyciskacze łez dla mojej ówczesnej grupy wiekowej. Ale generalnie teraz kompletnie zgadzam się z tym co napisałeś.